Mazury, Mazury… cudzie natury… O każdej porze roku urzekacie mnie swoją naturalnością i spokojem. Powiem Wam, że lubię tam wracać, a jeszcze bardziej odkrywać nowe miejsca. Od zawsze lubiliśmy podróżować, a kiedy zostaliśmy rodzicami takich destynacji szukamy jeszcze częściej.
Może zmienił się trochę ich charakter, bo teraz szukamy miejsc jak najwygodniejszych, które duży nacisk kładą na wygodę naszych pociech. Tak właśnie trafiliśmy na Zalesie Mazury Active Spa. Miejsce położone nad samym jeziorem, w otoczeniu dużej ilości drzew sprawiało, że mogliśmy się totalnie zresetować i zapomnieć chociaż na chwilkę o miejskim zgiełku. Tak, tego było nam trzeba od dawna.
Już na samym początku, gdy tylko przekroczyliśmy próg recepcji doświadczyliśmy ogromnej życzliwości ze strony personelu. Panie były bardzo pomocne i uśmiechnięte, a dziecko zostało przywitane jak i pożegnane w dzień wyjazdu drobnym upominkiem. Może dla niektórych to bez znaczenia, ale ja bardzo przywiązuję wagę do takich właśnie szczegółów, które wpływają na całokształt zarówno wypoczynku jak i do tego, że chcę się po prostu wrócić w dane miejsce.
Sam ośrodek to kompleks składający się z kilku budynków. Znajdują się tam trzy sale zabaw ( w tym jedna tzw. strefa Baby Club, są tam panie animatorki, którym można zostawić malucha pod opieką i iść skorzystać z czasu tylko we dwoje), basen z atrakcjami przystosowany dla maluszków (z pięknym widokiem na jezioro i ogromnymi oknami, przez które ukazywała nam się wspaniała jesienna aura) , strefa SPA, na zewnątrz było mini ZOO, gdzie hitem dla Tymcia były kucyki i osiołek, a także karmienie przyjaciół trawą. Mogliśmy znaleźć tam też kozy, króliki i kury.
Dla starszych dzieci były codziennie organizowane atrakcje z animatorami, np. szukanie ukrytych skarbów czy mini disco.
Poza tym, szeroki wybór atrakcji plenerowych, czyli wypożyczanie rowerów, kajaków, rowerów wodnych, 3 place zabaw, boisko do koszykówki i piłki nożnej, prywatna plaża z pomostem, trampoliny, bilard i ping-pong. To wszystko sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie i na pewno nie będzie się nudził.
Kolejnym hitem, o którym muszę napisać (zobaczycie to także na poniższych zdjęciach) była atrakcja w naszym pokoju. To miejsce nazwaliśmy “bazą”, Tymek jak tylko ją zobaczył – zwariował ze szczęścia. Miejsce było w środku bardzo dobrze zabezpieczone, ponieważ wszędzie znajdowały się materace więc dziecko pod żadnym pozorem nie mogło zrobić sobie krzywdy. Standard w pokojach naprawdę wysoki. Wszędzie było sterylnie czysto – co jak co, ale kiedy jedziesz z dzieckiem do hotelu, to PRIORYTET!
Pisząc ten post muszę uwzględnić kuchnię i skierować w ich stronę ogromny ukłon. Nasz niejadek, uwaga – w Zalesiu wszystko jadł z takim smakiem, że aż serce się radowało. Skusił się nawet na racuchy, których w domu nie tknie. Wybór był olbrzymi, począwszy od własnoręcznie wyrabianych wędlin, po świeżutki, pachnący chleb. W jadalni znajdował się także kącik dla dzieci, czyli stolik z kredkami i kolorowankami, także gdy dziecko skończyło posiłek mogło zająć się sobą.
Podsumowując ten post, chciałabym Wam serdecznie polecić to miejsce! Kiedy chcecie się oderwać od rzeczywistości, spędzić kilka dni w ciszy, na łonie natury, to uwierzcie – nigdzie się nie zregenerujecie jak właśnie w Zalesiu. Jest to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi. Wszystko jest świetnie dopracowane i przemyślane. Lista udogodnień jest długa : zaczynając od rzeczy takich jak wanienki, krzesełka do karmienia, przewijaki dla niemowląt, aż po promocje i rabaty dla rodzin. Na stronie internetowej znajdują się fajne pakiety np. pobyt mikołajkowy czy zimowe wakacje, ale także możecie tam spędzić sylwestra i UWAGA! wiecie, że w tym pakiecie macie opcje : sala snów dla dzieci? Czyli do 8 rano dzieciaki są pod opieką animatora, a Wy możecie odespać udaną imprezę 🙂
Buziaki, Polajna