14 lutego 2019.
Dziś tak mocno uświadomiłam sobie, że szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko. Kiedy moja druga wielka miłość tak słodko śpi w swoim łóżeczku, kątem mechanicznego oka zerkam na ten błogostan, miód płynie na moje serce. Daje mi niesamowitego kopa do działania, jest moją największą motywacją, a jego uśmiech powoduję, że mogę przenosić góry, nawet po nieprzespanej nocy, czyli prawie codziennie. Od kiedy TEN młodociany człowiek jest z nami, znaczenie słowa miłość nabrało zupełnie innego wymiaru. Nauczyliśmy się przede wszystkim cierpliwości, stawiania jego potrzeb ponad swoje, no i co najważniejsze? Potrafimy cieszyć się z każdej małej rzeczy, każdego drobiazgu, jakim jest wspólny spacer, wspólne śniadanie czy spędzenie wieczoru. Moje priorytety obecnie są zupełnie inne niż dwa lata temu. Sterta prania, nieposprzątane mieszkanie czy nieugotowany obiad nie są dla mnie problemem. Nie pomyślcie sobie, że zarastam brudem, nie w tym rzecz. Po prostu nauczyłam się przewartościowywać pewne sprawy i stwierdziłam, że nie da się zawsze wszystkiego zrobić na 100%, więc trzeba wybierać. Kiedyś, wszystko musiało być poukładane jak w zegarku, miałam swój rytm dnia. Teraz taki rytm wytacza mi samo życie i moje 9-miesięczne szczęście. To jest ten moment, kiedy możemy się bezkarnie przytulać, bawić i codziennie uczyć się czegoś nowego. Czas szybko płynie, nie da się go cofnąć. I to właśnie te momenty chce wykorzystywać na STO-procent.
W całym tym matczynym amoku nie mogę zapomnieć o mojej pierwszej wielkiej miłości, która rozkwita już od roku 2014.
Ostatnio spędziliśmy weekend TYLKO we dwoje. Na początku podeszłam dość sceptycznie, bo wiadomo, pierwsza noc bez Tymczaka i na dodatek kawałek drogi do domu. Miałam wyrzuty sumienia, bo co ze mnie za MADKA, która chcę odpocząć od własnego dziecka. Jednak zarówno Marcin, jak i moi rodzice przekonali mnie do tego, że to jest dobry pomysł i ostatni dzwonek, kiedy Tymek pozwala nam gdziekolwiek wyjść. Zwłaszcza, że będąc w Warszawie, nie mamy możliwości żadnego wyjścia, bez Młodego.
Jednak kiedy wsiadłam do auta, włączyliśmy playlistę, którą słuchaliśmy za naszych gówniarskich czasów, poczułam, że taki wypoczynek jest mi, a właściwie nam bardzo potrzebny. Kierunek TRÓJMIASTO, starzy na wypadzie-czyli co myśli rodzina kontra rzeczywistość.
Szalona impreza, powrót nad ranem do pokoju hotelowego, balety do rana, bo to przecież SOPOT. Tam nie jedzie się bez powodu, tam nie można być grzecznym, zwłaszcza kiedy po tak długim czasie całkowitej abstynencji od przeróżnych pokus starzy się wyrwali z domu.
A jak było ?
Wreszcie mieliśmy czas dla siebie, czas na spacer, czas na dobrą kolację czy też wypicie herbaty w pięknym miejscu. Nie zapominając o zwykłej rozmowie. Chyba się starzejemy : D No cóż, zapotrzebowanie na odrobinę snu było chyba większe :).
Dwa dni, a jednak tak wiele. Teraz wcale nie uważam, że zrobiłam coś złego. Przecież posiadanie dziecka, nie oznacza, że mamy rezygnować z własnych przyjemności, zwłaszcza kiedy mamy przy sobie życzliwych i kochanych ludzi, którzy chcą nam w tym pomóc, oraz kiedy nasza dobra organizacja z nami współgra. Dziadkowie idealnie poradzili sobie z wnukiem. Tymek był przeszczęśliwy, bo uwielbia spędzać z nimi czas, a i oni mogli bezgranicznie się nim nacieszyć. Nie wspomnę już o nas, bo mimo ogromnej tęsknoty, delektowaliśmy się każdą chwilą we dwóje. Wróciliśmy w pełni naładowanymi bateriami, totalnym luzem i dystansem. Przy okazji w głowie urodziło się kilka pomysłów. Bądźcie czujni, bo na blogu już niedługo pojawią się nowe tematy i nowe kategorie.
Właśnie dlatego uważam, że w całym macierzyństwie należy także pamiętać o sobie. Nasze emocję i dobre samopoczucie przenoszą się na maluszka. Teza, że szczęśliwa mama to i szczęśliwe dziecko została na mojej własnej skórze potwierdzona 🙂
Dajcie znać, jak Wasze walentynki, czy w ogóle je obchodzicie i jak Wy drogie mamy podchodzicie do tematu takich wypadów tylko we dwójkę. Trzymajcie się cieplutko !
Płaszcz – ZARA
Spodnie – ZARA
Golf – NEW LOOK
Buty – BORN2BE
Pierścionki. – MELANO